Sukin kosmetyki to australijska pielęgnacja, w której zakochałam się, można powiedzieć, od pierwszej aplikacji. Kosmetyki tej marki poznałam będąc w Australii, przeszukując półkę drogeryjną za czymś wyjątkowym, co mogłabym zabrać ze sobą do Polski. Sukin to więcej niż pielęgnacja. To dowód, że można tworzyć kosmetyki dostępne dla każdego oraz przyjazne środowisku.
Długo zajęło mi dobranie odpowiedniej pielęgnacji, dzięki której moja skóra wyglądałaby zdrowo i promiennie. Nasza cera ciągle się zmienia. W jednej chwili robi się świecąca, a kolejnego dnia jest już przesuszona. Zanim się zorientujesz, masz 30 lat i czas zacząć myśleć o wprowadzeniu do swojej pielęgnacji specyfików przeciwstarzeniowych. Trzeba przyznać, że moja skóra też nie ma ze mną lekko. Wiatr, słońce i woda nie wpływają korzystnie na jej kondycję. Dodatkowo lankijskie słońce po ostatniej podróży, czy surfing w Portugalii tak jakby podkreśliły wszystkie linie wokół oczu 🙂 To właśnie był ten moment kiedy zaczęłam się zastanawiać czy to już właśnie ten czas kiedy powinnam przerzucić się na bardziej „efektywną” pielęgnację (określenie „przeciwstarzeniową” brzmi tak poważnie 😉 Całe szczęście jakiś czas temu odkryłam Sukin – australijskie kosmetyki, które ja i moja skóra pokochałyśmy. A jest ku temu kilka powodów:
Po pierwsze.
Odkąd używam pielęgnacji Sukin, zapomniałam o nieprzyjemnym ściągnięciu skóry w ciągu dnia i suchych plackach na twarzy. To było moją zmorą zwłaszcza w okresie zimowym.
Po drugie.
Kosmetyki oparte są na naturalnych składnikach bez całej tablicy Mandeleyewa. Nie zawierają parabenów, olejów mineralnych, syntetycznych środków zapachowych, sztucznych barwników. Nie są (na pewno!) testowane na zwierzętach ani nie zawierają składników odzwierzęcych.
Po trzecie.
Opakowania zostały stworzone z myślą o środowisku, ponieważ są minimalistyczne i można je poddać recyklingowi. Lotiony i kremy dostępne są w dużych pojemnościach, dzięki czemu zużywana jest mniejsze ilości surowców do ich zapakowania. Duża mała rzecz, a robi różnicę.
SUKIN australijskie kosmetyki- linia Purely Ageless
Myśląc o pielęgnacji „efektywnej” mój wybór tym razem padł na udoskonaloną linię Purely Ageless – krem na dzień i na noc. Kremy są zamknięte w brązowych słoiczkach o pojemnościach 120ml każdy. Z opisu producenta możemy dowiedzieć się, że linia Pure Ageless to pielęgnacja walcząca z przedwczesnymi oznakami starzenia się skóry. Coś zdecydowanie dla mnie! Głównym składnikiem linii jest naturalna ryboza. Jest to dla mnie zdecydowanie nowość, ale już wyjaśniam cóż to takiego jest?
Ryboza to cukier pentozowy, który występuje naturalnie we wszystkich żywych komórkach. Jest to jedyny znany składnik kosmetyczny używany przez komórki skóry do kontrolowania przywracania energii. Oddziałuje na metabolizm komórkowy przywracając skórze energię do globalnego działania przeciwstarzeniowego i dodaje energii zmęczonej skórze. Brzmi ciekawie, prawda?
Producent deklaruje, że zawarty w kremie super cukier pozyskany z kukurydzy działa w widoczny sposób. Zmniejsza widoczność zmarszczek nawet o 78%, dzięki czemu skóra staje się bardziej elastyczna już po 14 dniach.
Pielęgnacja zawiera również olej Macadamia i masło kakaowe, które zapewniają bogate nawilżenie. Ponadto biały hibiskus i baobab wygładzają, poprawiają elastyczność skóry i zwalczają oznaki starzenia.
Składniki aktywne:
• Rooibos – Chroni przed wolnymi rodnikami. Napar z rooibos jest bogaty w przeciwutleniacze.
• Guma akacjowa (arabska) – koloidalny emulgator, służący także pomocniczo dla innych emulgatorów. Zagęszczający i wiążący tłuszcze, olejki eteryczne, woski i żywice i wraz z wodą nadaje im żelową konsystencję. Ma właściwości błonotwórcze, stabilizujące.
• Olej z dzikiej róży (Rosehip Oil) – wspomaga syntezę kolagenu i elastyny, poprawia mikrocyrkulację krwi. Wzmacnia naczynia krwionośne i wspomaga niwelowanie przebarwień.
Tyle w teorii, a jak ja to oceniam?
Kremy na bazie olejków są absolutnie genialne
W składzie kremu znajdziemy przeróżne nazwy olejków. Na liście składników możemy znaleźć oleje takie jak: olej z nasion makadamia, olej arganowy, olej z crambe, olej z ziaren argany i olejek lawendowy o właściwościach odżywczych i regenerujących. Nie oznacza to jednak, że po aplikacji będziesz miała skórę lepka i błyszcząca. Wręcz przeciwnie. Po nałożeniu kremu otrzymujemy matowy efekt, a cera jest wygładzona, miękka i przyjemna w dotyku. Dodam też, że kremy idealnie wchłaniają się, a ten na dzień bardzo dobrze wygładza skórę przed nałożeniem podkładu.
Cera jest rozświetlona a koloryt wyrównany
Oprócz pojawiających się linii wokół oczu, moją największą zmorą ostatnich dni była szara i zmęczona cera. W tej chwili zauważyłam, że używam zdecydowanie mniej podkładu BB, a rano stając przed lustrem zauważam, że wyglądam na bardziej wypoczętą. W ciągu dnia natomiast nawilżenie utrzymuje się, a skóra wokół oczu wygląda zdecydowanie dobrze.
Wykorzystanie najnowszych składników
Linia SukinPurely Ageless wykorzystuje wiele najnowszych składników, takich jak czysta ryboza (super cukier pochodzący z nasion kukurydzy), ekstrakt paracress, olejek z crambe, biały hibiskus i baobab, które mają za zadanie walczyć ze zmarszczkami, drobnymi liniami i zapewniać odpowiedni poziom nawilżenia skóry.
Sukin kosmatyki australijskie- PODSUMOWANIE
Pielęgnacja idealna, która „nie kosztuje ziemi”. Sukin – australijskie kosmetyki na ten moment zaliczam do moich ulubionych nie tylko ze względu na rewelacyjne właściwości pielęgnująca, ale również za to, że zwraca szczególną uwagę na środowisko w każdym obszarze swojej działalności. Czuję, że z linią Purely Ageless zaprzyjaźnię się na dłużej. To jest to czego moja skóra w tej chwili potrzebuje- dogłębnej regeneracji, nawilżenia i poprawy elastyczności.
Jeśli chcesz poznać inne kosmetyki Sukin, zapraszam do poniższego postu, w którym opisuję 2 rodzaje lotionów i olejek do ciała o nieziemskim zapachu:
SUKIN Australijskie kosmetyki – RECENZJA
Sukin kosmetyki można już kupić w polskich sklepach internetowych. Poniżej podaję kilka linków do sklepów, które oferują produkty tej marki: